środa, 25 czerwca 2014

Z pamiętnika młodej wybitnej

W międzyczasie człowiek ani się spostrzegł, a minął cały rok akademicki bez międzyczasów... Nie był to rok jałowy, choć wiązał się rzeczywiście z pewnego rodzaju rozprężeniem - choć nie tylko z nim. Obiecuję poprawę, nie tylko w kwestii regularności pisania bloga. W każdym razie - wznawiam.

Zacznijmy od samochwalstwa.

Parę godzin temu dowiedziałam się, że Poważna Organizacja Rządowa postanowiła przyznać mi Prestiżową Nagrodę, która umożliwi mi Prowadzenie Własnych Badań. Towarzyszyło temu parę pompatycznych zdań na temat "wybitnych studentów", "młodych naukowców" czy nawet "diamentów polskiej nauki". Opublikowano także filmik, w którym przezntuje się kilku szczęśliwców mających okazję zdobyć tę samą nagrodę rok temu. Filmik w swojej wymowie wygląda mniej więcej tak:


Oto młode, piękne umysły, nadzieja polskiej nauki, w poszukiwaniu Prawdy. Upojnie. I oto zaliczono mnie i pozostałe 85 pięknych umysłów do ich grona. Hmm... Powiedzmy, że w nie widzę się póki co na obrazie Rafaela. Dużo trafniejszy w moim wypadku wydaje się ten wizerunek (przepraszam za dosadność oraz wszelkie chybione konotacje):
Poruszam się gdzieś w ciemności, w otoczeniu, do którego dopiero przed chwilą trafiłam, a które jest olbrzymie w porównaniu do moich rozmiarów. Mam główkę naładowaną raczej niezłej jakości materiałem i coś zabawnego z tyłu główki, co mnie napędza (dociekliwość? ambicję? pomysł?). Usiłuję dotrzeć do czegoś, co też jest dużo większe ode mnie, ale jeśli dotrę do tego przed innymi, to z tego, co siedzi w mojej główce, coś się urodzi. Tak... to już bardziej przypomina mnie.

Czy naprawdę ci ludzie, zaledwie o rok starsi, którzy tak wzniośle wypowiadają się przed kamerą o swoich projektach i badaniach, czują, że wiedzą co robią? Może to tylko ja tak mam, trafiłam do grupy wybrańców przez przypadek, będę robić dobrą minę do złej gry i błądzić jak dziecko we mgle... Do jasnej, jakie dziecko? Nie jestem nawet embrionem!

Teraz siedzę przed ekranem, patrzę na to co napisałam i zatanawiam się, ile osób zarzuci mi fałszywą skromność. To może ja już sobie pójdę i nie opublikuję tej notki? 

Eee, niech idzie.