piątek, 9 marca 2012

Nie cytując ks. Twardowskiego

Wypadek pociągów w Szczekocinach poruszył wszystkich. Telefony od rodziny, czy to przypadkiem nie mój pociąg. Symulacje zderzenia i zdjęcia w telewizji [tefałenowska czołówka dla informacji o katastrofie - kolejne nieszczęście przerobione na komercyjną papkę...]. Znajome osoby, które w ostatniej chwili zrezygnowały z podróży tym pociągiem.

I te, które tego nie zrobiły.
Lena.

Na tę wiadomość chyba wszyscy reagowali podobnie: szeroko otwarte oczy, nagle ciężko oddychać, informacja ledwo co dociera.

Był człowiek, nie ma człowieka.

Przez ponad rok śpiewania w jednym zespole zamieniłyśmy może kilka słów. Kim była Lena, dowiedziałam się właściwie dopiero podczas dzisiejszego pożegnania. Za późno...
Zdałam sobie sprawę, jak mało wiem o osobach, które mnie otaczają. Przesuwają się, elementy krajobrazu, głosy, uśmiechy, kilka maili na zbiorowej skrzynce... Strzępki.

Nie będę cytować ks. Twardowskiego - i tak za dużo tu sloganów i banałów [są tutaj bardziej autentyczne niż mogłoby być cokolwiek innego]. Chociaż sens tego zdania, które w tej chwili samo się nasuwa, chyba dotarł do mnie w pełni dopiero teraz.